sobota, 3 marca 2012

Makijaż szkodliwy...

Ogólnie makijaż to cudowna spawa. Pomaga nam poprawić samopoczucie, zmienia wygląd, redukuje niedoskonałości ;] Ale niestety bardzo wiele z nas popełnia drobne pomyłki, które skutkują... no cóż powiedzmy uczciwie, małą tragedią. Dlatego dzisiaj popiszę chwilkę o tym co w makijażu nam szkodzi i właściwie dlaczego :)

Zacznij więc od absolutnej podstawy czyli podkład. Tak jak pisałam we wcześniejszych postach- moim skromnym zdaniem bez podkładu ani rusz. Jak mawiają specjaliści od wizażu, "brak podkładu jest co prawda lepszy niż kiepski podkład, ale najlepszy jest dobry podkład". Oczywiście rozpisywanie się na ten temat nie ma absolutnie sensu (gdyż o podkładach już pisałam, a po co się powtarzać?) Warto jednak w skrócie i dla przypomnienia powiedzieć: Podkład jest jak  baza pod wszystkie inne kosmetyki: puder, róż, cienie do powiek. Dobrze dobrany powinien wygładzić cerę, ujednolicić jej koloryt, ukryć niedoskonałości i zmarszczki. Kiepsko dobrany fluid - zbyt ciemny lub zbyt różowy - uwidoczni wszystko to, z czego nie jesteś zadowolona. Zbyt ciemny podkład, w dodatku nałożony w za dużej ilości to najprostszy sposób by dodać sobie lat, a po co?

Jeśli chodzi o korektor- zasady są dwie. Powinien on być o ton jaśniejszy od podkładu, dzięki czemu lekko rozjaśni skórę pod oczami. Do tego nakładamy go zawsze w drugiej kolejności: najpierw podkład, potem korektor i na końcu puder. Dzięki temu delikatnie wklepany opuszkami palców korektor połączy się z podkładem i będzie niewidoczny.

Kolejną sprawą jest puder. Wiele dziewczyn uważa, że nie potrzebują podkładu a jedynie zmatowią skórę pudrem i wszystko będzie w porządku. Cóż... jeśli nie mają problemów z cerą i nie muszą niczego maskować, sam puder mineralny np. latem nie jest wcale najgorszym pomysłem. Kiedy jest gorąco warstwa podkładu może być utrapieniem. Jednak w drugą stronę to zupełnie inna sprawa. Pomijając podkłady i pudry w jednym (do czego jakoś nie umiem się jeszcze przekonać) Nałożenie samego podkładu bez pudru nie jest najmądrzejsze. Bez pudru centralna strefa T twarzy, na bank, będzie nam się świecić. Do tego połączenie kosmetyku w kremie, płynie jakim jest podkład z kosmetykami suchymi typu róż czy bronzer może spowodować nieestetycznym rozmazaniem się tych drugich.


A skoro już o różu mowa. Przyznajcie się ile razy zdarzyło wam się przesadzić z nakładaniem? Albo jak często widzicie (szczególnie starsze) damy z ogromnymi kołami z różu na policzkach? Róż jest wspaniałym kosmetykiem, nie dość, że pozwala nam lekko modelować twarz to jest delikatny rumieniec zawsze nas odmłodzi i doda uroku. Ale DELIKATNY!! Odcień tego kosmetyku dobieramy do naszej karnacji. Na jasnej skórze dobrze się będą prezentować odcienie różowe i brzoskwiniowe, na ciemniejszej - pomarańcz, czerwień, a nawet brąz. Kolor różu dość łatwo idzie dopasować wzorując się na barwie naszych ust. Pamiętamy też o tym, żeby nie nakładać różu na całe policzki. Różem podkreślamy jedynie kości policzkowe.

No to skóra omówiona. Zajmijmy się więc oczętami.

Jeśli chodzi o nasze brwi to właściwie możemy ( i popełniamy, niestety) zrobić dwa błędy: albo wyrywamy sobie za dużo włosków i potem rysujemy brew ołówkiem albo w ogóle nie regulujemy brwi i pozwalamy im bujnie i radośnie rosnąć nad naszymi oczami. W obu przypadkach takie postępowanie wpłynie na na nasz wygląd. Brwi "mewki" zaostrzą rysy twarzy i dodadzą nam lat. Brwi w nieładzie mogą popsuć efekt najstaranniejszego makijażu, ale za to pełniejsze brwi są domeną dzieci, więc wbrew pozorom odejmują latek :).

Jeśli chodzi o konturówki to sama mam grzeszek na sumieniu. Zdarza mi się bowiem, w chwilach kiedy bardzo się spieszę, zrobić sobie konturówką tylko dolną część oczka. Niby zawsze pamiętam o tym, że taka kreska mnie postarza i sprawia, że oko wydaje się mniejsze niż jest w rzeczywistości.Ale niestety zdarza się.... Prawda jest jednak taka, że nawet jeśli bardzo się spieszymy i mamy czas tylko na "jedną kreskę" to lepiej zrobić ją na górnej powiece- to otworzy nam oko. A jeśli wyłapiemy jeszcze kilka sekund i dodamy na dolnej kreskę wykonaną białą lub ecru konturówką dodatkowo rozbudzimy nasze oczęta i sprawimy, że będą wydawać się większe i bardziej "przytomne"- co rano w pracy bywa zaletą ;]
 
Ostatnim grzeszkiem są ciemne podkówki pod oczami. Makijaż w stylu panda fundujemy sobie nakładając ciemne cienie w nieodpowiedni sposób. Najłatwiej jest nakładać je małymi porcjami stopniowo i w ten sposób budować kolor warstwami. Dzięki temu, przynajmniej w teorii, unikniemy obsypania się cienia. Prawda jest jednak taka, że często nie mamy czasu na taką zabawę. Do tego coraz więcej kobiet używa pigmentów, które zwykle się osypują. Jeśli już tak się stanie najłatwiej jest delikatnie oczyścić przybrudzone miejsce wacikiem lub zebrać pyłek patyczkiem do uszu. Po czym nałożyć na to miejsce podkład lub korektor. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że zwykle gdy wykonuję ciemny makijaż najpierw robię oczy, potem całą rutynę dla cery. W ten sposób nie marnuję czasu na naprawę podkładu ;]

No i na sam koniec zostały mi usta.

Część osób uważa, że mocno podkreślone usta i oczy to błąd w makijażu. Ja się z tym nie zgadzam i uważam, że może to mieć swój styl i klimat. Jest za to jedna rzecz, która straszliwie mnie drażni jeśli chodzi o makijaż ust. Mam na myśli modę rodem z lat 80/90-tych. A mianowicie zestaw: bardzo jasna szminka i ciemna konturówka. Po pierwsze taki zestaw kojarzy się ze starymi paniami i paniami, które pracują w najstarszym zawodzie świata. Ani jedno ani drugie nie za fajne. Po drugie zbyt ciemny kolor konturówki sprawia, że usta wyglądają na spierzchnięte i nie zadbane- a to zawsze dodaje lat. A po trzecie (choć najmniej istotne jak dla mnie) jest to po prostu, już od jakiegoś czasu, nie modne. 

I to by były wszystkie makijażowe problemiki, z którymi się borykamy... Przynajmniej wszystkie, które w tej chwili przychodzą mi do głowy. Znacie jeszcze jakieś? To napiszcie! Jestem ich bardzo ciekawa!! A jak na razie, życzę wszystkim miłego weekendu i perfekcji w makijażu ;]

PS. Taki bonus, ku przestrodze ;]

1 komentarz: