sobota, 23 kwietnia 2011

Wiosenne pazurki

Wiosna to czas kiedy większość z nas zaczyna wariować zarówno z makijażem jak i lakierami ;]. Zestawy kolorystyczne są różne od pasteli przez kolory "wzięte z natury" aż po neonowe, jaskrawe lakiery wzięte rodem z techno party.
U mnie wiosna oznacza kolor zielony. Jakoś tak dostaję fazę na ten kolorek i chyba nie będzie przesadą jak powiem, że co drugi manicure mam właśnie zielony. Oczywiście nie jednolity ale jednak zielony ;] Ponieważ mam uszkodzoną kamerę i nie mogę nagrać żadnych makijaży postanowiłam zaprezentować, niektóre swoje nail arty oraz pokrótce opisać jak je wykonać ;]

POWODZENIA!! ;]
  • BIEDRONECZKI- tutaj wyżyłam się na Konadzie. Najpierw jako bazę pomalowałam jedną warstwę lakieru Vanilla Shake z Avonu. Następnie użyłam dwóch płytek firmy Bundle Monster. Z płytki BM 19 zrobiłam listki używając zielonego lakieru do stempli Konad, a z BM13 dorzuciłam biedronkę- czerwona część to lakier Konad do stempli a czarny łepek i kropki to Miss Sporty nr 80.
  • KOKARDKI- za tło posłużył lakier Miss Sporty nr 330 w pięknym miętowym/seledynowym kolorku. Kokardka wykonana czarnym lakierem również Miss Sporty nr 80. Wzorek tej kokardki znajdziecie na oryginalnej płytce Konad nr 59.

 
  • PRZEJŚCIE- tu trzeba się trochę pobawić ale efekt, moim zdaniem, bardzo fajny. Najpierw jako kolorek żółty- tym razem firma miss Selene nr 13. Pozwalamy wyschnąć. Następnie nanosimy gąbeczką pierwszy odcień zieleni- ten jaśniejszy- u mnie to kolorek nr 166 z firmy Vipera, kolekcja lakierów Jumpy!. Na koniec znów gąbeczką nakładamy ciemniejszy zielony- ponownie Vipera, ta sama kolekcja a kolorek nr 121
  
  •  DROBNE LISTKI- jako baza ponownie pistacjowo- miętowy kolorek. Ja użyłam Safari Trendy Color nr 101. Następnie wykonałam kropki ciemnozielonym lakierem Butterfly Maxima nr 404 i rozmazałam je igłą w kształt listków. Na koniec nałożyłam brokatowy lakier z firmy Shengcai- nr 11.
  •  CĘTKI!! Bez wątpienia jeden z moich ukochany motywów na pazurki. Efekt świetny a bardzo mało pracy ;]. Najpierw baza- i ponownie Safari nr 101. Następnie malujemy na paznokciach, w losowo wybranych miejscach, małe "łatki" ciemnozielonym lakierem takim jak Wibo Express Growth nr 138. Wykańczamy, rysując przy pomocy sondy obramowania naszych zielonych łatek czarnym lakierem- Miss Sporty nr 80.
  •  LIŚCIASTE- bardzo proste i bardzo szybkie do wykonania. Malujemy grubą warstwę lakieru bazowego ( u mnie Yssy Nail Polish nr 137), następnie zanim lakier wyschnie robimy kropki tam gdzie chcemy mieć listki i rozmazujemy wszystko igłą. Ja do listków użyłam ciemnozielonego lakieru Butterfly Maxima nr 404.
  •  WISIENKI- słodki ale z racji dwukolorowych stempli nieco czasochłonny wzorek. Zaczynamy jak zwykle od lakieru bazowego- tutaj Vanilla Shake z Avonu. Czekamy aż lakier wyschnie a następnie używają specjalnych lakierów do stempli nakładamy tyle wisienek ile zmieścimy na każdy paznokieć ;]. Wisienkę można znaleźć na płytce do maszynki do wzorków. Nie jest to oryginalny Konad ale myślę, że bez problemu znajdziecie ją na Allegro. Numer płytki to B02
  •  MALINKI- najpierw tło- jasnozielony lakier nr 165 z Vipery, kolekcja Jumpy!. Następnie sondą, wykropkowujemy malinkę na kciuku i palcu serdecznym. Kupiłam specjalnie do tego wzoru lakier z Wibo nr 310 o pięknym malinowym kolorze. Gdy nasze malinki wyschną malujemy im listki ciemnozielonym lakierem np. Vipera Jumpy ! nr 121 przy pomocy pędzelka. Na pozostałych pazurkach można zrobić sondą szlaczek z kropek tak jak ja ale nie trzeba ;]

  •  LEMONIADA- zaczynamy od jaśniutkiego, brokatowego tła. W tym celu użyłam lakieru z Avonu. Color trend ice sheers w kolorze Refreshing pear. Następnie stemplami  i lakierami do stempli Konad nałożyłam po dwie cytrynki na każdy paznokieć- żółtą oraz zieloną. Cytrynkę można znaleźć na oryginalnej płytce Konad nr m55.

  •  LUCKY BAMBOO- to drugi mój ukochany wzór. Cóż kocham wszystko co choć trochę kojarzy się z Japonią... ;]. Znów używamy Konada. Na bazę z pistacjowego lakieru Safari nr 101 nakładamy, specjalnym lakierem do paznokci Konad wzór bambusa z płytki Konad m66.

Życzę przyjemnej zabawy przy wykonywaniu wzorków ;]Pozdrawiam

Wiosna, wiosna w koło, rozkwitły bzy. Śpiewa skowronek nad nami, Drzewa strzeliły pąkami... ;]

I nastała wiosna... Słońce przygrzewa, niebo jest bezchmurne, temperatura szybuje w górę, chłopacy noszą krótkie rękawki a dziewczyny (ku radości chłopaków) krótkie spódniczki.... ehhh wiosna ;]
Na wiosnę postanowiłam zrobić małe wiosenne porządki w moim 4-szufladowym "kuferku" z kosmetykami ;]. Ja zwykle odkryłam pewne stare zapomniane kosmetyki, uznałam, że brakuje mi kilku "bardzo potrzebnych" pierdołków i ruszyłam na zakupy. Tego ostatniego zapewne nie powinnam była robić, ze względu na niski budżet w tym miesiącu ale cóż... ZAKUPY!!

Firma Essence można dorwać w drogeriach Natura oraz perfumeriach Douglas. Wiem, że współpracują także z Body Bell... ale tu z kolei nie wiem czy Body Bell jest dostępne w Polsce.
Ogólnie w swoim asortymencie mają wszystko do makijażu: cienie, linery, konturówki, tusze, szminki, błyszczyki, podkłady, róże, lakiery do paznokci i masę innych rzeczy. Muszę przyznać, że jestem ogromną fanką właśnie lakierów firmy Essence. W stałej ekspozycji dostępne są w sumie dwa rodzaje:
1. multi dimension xxxl shine nail polish
2. colour & go quick drying nail polish
Ja zakochałam się właśnie w tych drugich! Są bardzo trwałe, szybko schną a do tego paleta jest ciągle uzupełniana o nowe kolorki.
Dodatkowo Essence co chwile wypuszcza serię limitowanych zestawów kosmetyków. Serie te często wiążą się z porą roku ale mają także kolekcje okazjonalne, np. z okazji nagrania 1 filmu Twilight albo Twilight Eclipse. Jeśli modny jest jeans to pojawia się kolekcja w stylu Denim Wanted. A gdy na wybiegach królują metalowe dodatki Essence odpowiada kolekcją Metallics. Poniżej wstawiam zdjęcia lakierów właśnie z niektórych kolekcji limitowanych- żałuję bardzo, że nie powtarzają się :( Dobrze, że kolekcja bazowa nie znika a wręcz rośnie ;]







Czyż one nie są po prostu genialne !!?? A to i tak tylko przykładowe kolekcje. Zawsze żałuję, że kolekcje się nie powtarzają... Choć dzięki temu mam jeszcze miejsce w kosmetyczce :D

To tak pokrótce o samej firmie ;] A jeśli chodzi o moje zakupy to naprawdę zaszalałam. Mam 15 (tak 15!!) nowych lakierów. Wyjątkowo nie wszystkie są bardzo ciemne- mam nawet dwa jasne róże... choć nie znoszę róży ale to french'a czy jako baza pod wzorek pastelowy róż może się przydać.  Zdjęcia poniżej- choć niestety nie oddają uroku i fantastycznych kolorków...


Ponieważ zdjęcia nie oddają absolutnie fantastyczności tych lakierków wstawiam jeszcze poniżej plakat firmowy essence, na którym są pokazane wszystkie lakiery z tej serii.

Te które udało mi się wczoraj kupić to:
  • 02 White Secret
  • 04 Space Queen
  • 05 Sweet as candy
  • 33 Just in case
  • 36 Enchanted Fairy
  • 40 Absolutely stylish
  • 42 Dress for a moment
  • 43 Where is the party?
  • 44 Modern romance
  • 47 Ready to go
  • 49 The only chance!
  • 50 Irreplaceable
  • 53 You belong to me
  • 56 Got a secret
  • 57 Can't cheat on me
Do tego wszystkiego zakupiłam jeszcze nowość z tej firmy- eyeliner w żelu o niesamowicie intensywnym fioletowym kolorze, który lekko się mieni. Jest jakby metaliczny.  Już nie mogę się doczekać aż go wypróbuję ;]


Cóż to na razie wszystko. Jakbyście były zainteresowane obejrzeniem całej mojej kolekcji essence dajcie znać. Swatche też zrobię w wolnej chwili ;] Słowo ;]

wtorek, 12 kwietnia 2011

Zestaw podstawowy

Zauważyłam jakiś czas temu jak wiele kosmetyków  moje koleżanki noszą w swoich torebkach. Torebka od tego pęka w szwach, jest ciężka i niewygodna a i tak często nie mają (lub nie mogą znaleźć) tego czego akurat potrzebują.
Na moje spostrzeżenie zwykle reagują dość alergicznie "no bo przecież nigdy nie wiadomo co się akurat przyda". Muszę przyznać, że rozumiem to podejście ale mi zwyczajnie nie chciałoby się nosić aż tyle :D
Dlatego za namową "moich dziewczyn" postanowiłam zamieścić krótki spis tego co ja absolutnie ZAWSZE noszę w torebce czy plecaku.

Tak więc: kosmetyki noszę standardowo luzem, w małej wewnętrznej kieszonce zapinanej na zamek na tylnej ściance torebki (chyba teraz każda torebka ma taką kieszonkę;]). Jeśli akurat nie mam takowej pakuję wszystko w małą kosmetyczkę: ma lusterko (nic nie warte ale zawsze ma ;] ) i jest w zebrę- to jej największa zaleta ;]

W samej kosmetyczce trzymam 6 rzeczy:  bibułki matujące, tusz do rzęs, czarny eyeliner, błyszczyk do ust, balsam nawilżający lub ochronny oraz puder. 
  • Tusz do rzęs testuję obecnie z firmy Vollare. Nazywa się Cool Eyes Mascara Expert Lashes i jak widać na zdjęciach stara się upodobnić do Maybelline Colossal. Kupiłam go za namową koleżanki, która uznała, że jest tak dobry jak oryginał jeśli nie lepszy. Muszę przyznać, że choć podchodzę bardzo sceptycznie do podróbek, ta wyjątkowo mi przypasowała. Tusz jest lekki, nie zlepia rzęs, świetnie je podkreśla i wydłuża, nie wykrusza się i nie rozmazuje. A przy tym kosztuje ok. 8 zł. Fajna sprawa.  
Muszę przyznać, że im dłużej patrzę na te zdjęcia tym bardziej zdaję sobie sprawę jak niemal identyczne opakowania mają te tusze. W rzeczywistości tusz Vollare (ten górny) nie jest aż taki zielony a fioletowe obrączki i napisy na obu tuszach mają dokładnie ten sam odcień. Ech.. te podróbki... ;]
  • Eyeliner to absolutny mus dla mnie. Właściwie oczy podkreślone czarnym eyelinerem to mój makijaż "firmowy". Od kilku lat używam tego samego: Mon Ami firmy Paris. Jest bardzo miękka dzięki czemu nie podrażnia oka. Świetnie się rozciera. A do tego jest naprawdę czarna. Żadnych grafitów- piękna, głęboka, czarna CZERŃ ;] Niestety nie należy do bardzo trwałych. Dlatego zawsze trzeba ją mieć pod ręką :(

    • Następny w kolekcji jest balsam do ust firmy Neutrogena z serii Formuła Norweska. Jest to bezbarwny balsam o przyjemnym i delikatnym zapachu. Jest trochę twardszy niż balsamy np. z Nivea ale nadal bardzo przyjemny w użyciu. Na ustach jest niemal niewidoczny. Używam go na okrągło cały rok- zimą świetnie chroni usta a latem nawilża. 


    •  Jestem ogromną zwolenniczką błyszczyków. Bardzo rzadko używam szminek, dlatego zwykle mam przynajmniej jeden przy sobie. Ostatnio mój wybór padł na firmę My Secret. Kupiłam sobie błyszczyk do ust z kolagenem w kolorze 310 bodajże. Zaintrygował mnie właśnie ten kolor. Nie wiem czy zdjęcia oddadzą go choć trochę. Jest to taki niebieskawo srebrnawy odcień z drobinkami również w tych kolorach. Jednak nie ma obawy- na ustach wychodzi przejrzysty z chłodnym pobłyskiem. Wspaniale się prezentuje. Do tego ma niesamowity zapach- kojarzy mi się z miętą, ale w sumie nie jestem tego do końca pewna;]. Całość zamknięta w małym (9 ml) i bardzo poręcznym opakowaniu z wygodnym aplikatorem. Niestety trwałość dość mocno kuleje :( choć może ja go po prostu za szybko zjadam ;]
    • Na sam koniec zostawiłam sobie chyba najważniejszą rzecz! A mianowicie puder! Ostatnio zaprzyjaźniłam się z jednym z Oriflame'a. Seria Visions posiada w swoim asortymencie bardzo fajny puder prasowany. Zamknięty w poręcznym pudełeczku z lusterkiem oraz aplikatorem- gąbeczką, dostępny w dwóch wariantach kolorystycznych- jaśniejszym Light Now oraz ciemniejszym Instant Latte. W zestawie jest także aplikator- tak więc nie ma problemu z nałożeniem ;]. Mimo, że byłam do niego dość sceptycznie nastawiona szybko przekonałam się o zaletach produktu. Przede wszystkim puder jest lekki, nakłada na skórę cienką warstwę matującą a nie tapetę grubości centymetra. Tak wiem, że wszystko zależy od nałożenia- ale on po prostu jest bardzo wygodny i ciężko go źle nałożyć ;]. Szkoda tylko, że ma tylko dwa odcienie, ale ponieważ nie są bardzo kryjące myślę, że można je do siebie dopasować. 

    No i to by było na tyle, jeśli chodzi o mój absolutny "must have" zawsze przy sobie. Oczywiście zdarza mi się nosić szminkę, czy cień do powiek ale te produkty opisane wyżej są ze mną codziennie i wszędzie. Jak widzicie nie ma tego znów aż tak dużo- moja torebka się od nich nie urwie ;] Może więc warto przejrzeć zawartość swojej torby i odciążyć ją z niepotrzebnych przedmiotów? ;]

    Miłych porządków!! :D

    środa, 6 kwietnia 2011

    Kolorem malowane... część 2 ;]

    Skoro wybrałyśmy już sobie gamę kolorystyczną- stosując bądź nie, metody poznane w poprzednim poście należało by się zastanowić, jakich cieni do powiek używać. Na rynku znajduje się tyle rodzai.  Mamy sztyfty, cienie sypkie (pigmenty), cienie w kremie, w musie,  te najbardziej powszechne i najpopularniejsze cienie w kamieniu... i na pewno jeszcze kilka rodzajów, o których zapomniałam ;]

    Jeśli chciałybyśmy podzielić cienie ze względu na "efekt" jaki dają na skórze, to poniższa klasyfikacja sprawdzi się całkiem dobrze:
    • opalizujące,
    • brokatowe,
    • perłowe, metaliczne,
    • matowe.
    Ale prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero gdy próbujemy kupić cień a w sumie nie wiemy jaki chcemy: czy w kredce czy w sztyfcie? Krem, mus czy może sypki pigment? A może stare dobre cienie w kamieniu? Cóż każdy typ ma swoje wady i zalety ;] Do nas należy sprawdzenie, które cienie są najwygodniejsze i dają oczekiwany przez nas efekt. Ale tak ogólnie:
    • Cienie w sprasowane (w kamieniu)- jako, że najpopularniejsze ich receptury są ciągle udoskonalane. Dzięki temu nie obsypują się, utrzymują się na powiece bardzo długo a ich kolory pozostają intensywne. WS sklepach kupimy cienie pojedyncze, podwójne, małe zestawy tonacji jednej barwy oraz ogromne palety we wszystkich kolorach tęczy. Nadają się zarówno do makijażu dziennego jak i wieczorowego gdyż mogą być matowe, perłowe, brokatowe i każde inne. ;] Większość z nich można nakładać zarówno na sucho jak i na mokro- co daje intensywniejszy kolor.

    • Cienie w sztyfcie są niezwykle wygodnym sposobem aplikacji makijażu. Wystarczy zwykle jedno pociągnięcie by na powiece została równomierna warstwa produktu. Jeśli zapragniemy możemy "rozmazać kolor" rozcierając cień palcem lub pogłębić go malując powiekę kilka razy. Bardzo przydatne w podróży.

    • Cienie w kredce wyglądem przypominają liner w kredce- tyle, że znacznie grubszej;] Podobnie jak cienie w sztyfcie są bardzo wygodne w czasie podróży. Możemy bawić się nasyceniem koloru. Dodatkowo przy odrobinie precyzji mogą swobodnie posłużyć za kolorowy eyeliner ;]


    • Cienie w kremie- zwykle nakłada się je palcami lub specjalnym aplikatorem przypominającym gąbeczkę z błyszczyka do ust. Podczas nakładania robimy kilka kropeczek na powiece po czym rozcieramy cień do uzyskania równomiernej warstwy. Są bardzo delikatne a do tego nawilżają powiekę co czyni je świetnym zakupem dla pań o cerze suchej i wrażliwej.

    • Cienie w musie mają właściwie to te same zalety co cienie w kremie. Cienie w musie są jednak jeszcze lżejsze. Z jednej strony czyni je delikatniejszymi z drugiej sprawia, że paleta kolorystyczna jest zwykle dość pastelowa i "przejrzysta". Nawet czerń nie będzie w pełni kryła i na powiekach wyda się szaro-czarną mgiełką. Za to na lato są cudowne...

    • Pigmenty- ostatnie na liście ale pierwsze w mojej kolekcji ;] Co w nich takiego cudownego? Pigment to pyłkowy cień o bardzo wysokiej koncentracji koloru. Bardzo łatwo się go aplikuje, jest bardzo trwały, nie traci koloru w ciągu dnia. Występują w pełnej gamie kolorystycznej a jeśli nie możesz znaleźć koloru, którego szukasz  możesz go stworzyć mieszając ze sobą wybrane pigmenty, uzyskując dowolną kombinację kolorystyczną. A do tego pigmenty możemy dodawać do błyszczyków, lakieru do paznokci, mieszając go z wazeliną stworzymy swoją unikalną szminkę... WSPANIAŁA SPRAWA !! Prawda?? ;]


    POWODZENIA na zakupach ;]!!