Prawda jest taka, że przy okazji kupowania rzeczy absolutnie niezbędnych- waciki, żel do twarzy, szampon i takie tam.... mój wzrok padł na dział rzeczy zakazanych- makijaż. No i impreza się zaczęła... ;]
Tak więc przechodzę do prezentacji swoich łupów i zdobyczy....
A nim przejdę do rzeczy chciałam jeszcze podziękować mojemu skarbowi za pożyczenie karty kredytowej ;] D-Z-I-Ę-K-U-J-Ę :*
Oto wszystkie moje zdobycze :
Jest tego jak widać całkiem sporo ale zapewniam, że nie wydałam fortuny. Mam za to całkiem spory przekrój przez firmy kosmetyczne. W moim koszyku znalazło się miejsce na Milani, Wibo, Essence, My Secret, Manhattan, Sally Hansen. Tak mi się wydaje, że najłatwiej będzie opisywać zakupy właśnie po firmach. Swoją drogą dopiero na zdjęciu widać, że moim głównym zakupem są błyszczyki do ust... nie zwróciłam na to wcześniej uwagi ;]
Do tego lakieru dokupiłam sobie jeszcze błyszczyk w tubce o efekcie chłodzącym. Skusił mnie jego zielony kolor ;] Lubie nietypowe kolory. Błyszczyki Be Glamour mają zwykle naklejkę informującą jaki mają imitować zapach. Są różne: cola, czekolada, kokos, porzeczka, kawa... ten naklejki nie posiadał ale jak go niucham to mam skojarzenie z gumą do żucia. Więc pewnie miałby naklejkę Tutti Frutti- co chyba najczęściej jest po prostu ładną nazwą zapachu gumy do żucia ;]
No jesteśmy na półmetku ;]. Firma Manhattan. Od razu się przyznam, że nie jestem fanką tej firmy. Zraziłam się okropnie po wypróbowaniu ich maskar i do dzisiaj raczej tej firmy unikam. Ale postanowiłam zaryzykować i kupiłam dwa błyszczyki z serii Water Flash Lipgloss. Kolory, które wybrałam to 52A oraz 59B (ponieważ na moim zdjęciu oba są przeraźliwie sine- nienawidzę swojego aparatu :( wklejam zdjęcie ze stronki Manhattan poniżej) 52A to drugi od lewej delikatny kolorek Nude a 59B to pierwszy z prawej kolor ciemno beżowy. Jak na razie użyłam tylko tego ciemniejszego. Kolorek jest bardzo ładny, zgodnie z ulotką promocyjną błyszczyk jest lekki i nie skleja warg. Jednak jeśli chodzi o efekt "intensywnego nawilżania ust"... cóż nie zauważyłam. Muszę się też przyznać, że podoba mi się bardzo opakowanie. Może to jakieś biologiczno-chemiczne zboczenie ale kojarzy mi się z probówką ;]Jeśli zaś chodzi o opakowanie. Małe, płaskie, ładne. Ma lusterko i nawet pędzelek się zmieścił! Ale.. No właśnie... Ma jedną tragiczną wadę. Może to tylko moje ale zatrzask jest tak słaby, że opakowanie non stop się otwiera. Oczywiście zwykła gumka recepturka załatwia problem ale jednak... wolałabym nie mieć całej torebki w błyszczykach.... :(
Jak zakupy to nie ma opcji żeby nie zahaczyć o Naturę. Jak Natura to Essence. Jestem chyba uzależniona od tej firmy :D. Ostatnio była masa lakierów więc dzisiaj tylko jeden. Ale za to jaki!! Prezentuję najpiękniejszy bordowo-amaratowo-wiśniowy kolor na świecie!! nr 31 HYPNOTIC POISON!! Nie wiem czy dałam się mu zahipnotyzować ale kolorek jest po prostu rewelacja! Aha, no i oczywiście pakiecik błyszczyków ;]. Seria XXXL Nudes Lipgloss. W serii pojawiły się 4 błyszczyki- jak widać na zdjęciu poniżej. Kolorki są nieco żywsze niż na obu zdjęciach. Ja kupiłam 3: nr. 01 Pure Beauty, 02 Light Candy oraz 04 Toffee Forever. 01 to typowy jasny nude z mieniącymi się drobinkami w tym samym kolorze, 02 to taka... powiedzmy zimna i bardzo delikatna pomarańcza również z drobinkami (nic jarzącego się) a 04 to jasne, zimne toffee + oczywiście drobinki. Błyszczyki mają cudowny zapach, który nie jest bardzo "nachalny", konsystencja jest lekka, jednak jeśli nałożymy go trochę więcej będzie lekko się kleił. Kolorki są przeurocze ale nie mocno kryjące. No i został jeden łup. Ostatni ale za to największy!! Paleta 77 cieni do powiek PaintBox. Ta paletka to stary dobry przyjaciel. Miałam już jedną taką ale niestety została unicestwiona podczas mojego lotu do Hiszpanii. Co mogę powiedzieć o samej palecie. 77 perłowych cieni, o całkiem porządnej pigmentacji. Jest to paleta dobra właściwie dla każdej kobiety ze względu na przewagę kolorów neutralnych. Pierwsze 6 kolumn od lewej to właściwie wszelkie możliwe odcienie brązu i beżu dlatego do codziennego, formalnego makijażu nadaje się fenomenalnie. Do tego pozostałe 5 kolumn- 2 niebieskie, 2 zielenie oraz ostatnia pełna szarości. Kolory intensywniejsze ale nadal raczej stonowane. Pasujące do siebie. Jak dla mnie paleta ma jedną wadę. Nie ma w niej koloru czarnego- jedynie grafit. Po za tym zestaw naprawdę porządny.
Jedyna wada to straszliwie problemowe otwieranie. Z jednej strony super bo mam pewność, że nie otworzy mi się gdy nie powinno z drugiej strony męczą mnie walki z moimi własnymi cieniami ;] choć jak na razie to ja zawsze wygrywałam, mimo że paleta stawia godny lepszej sprawy opór ;]
Ok.... To jak na razie wszystko. Mam nadzieję, że zainteresowałam i przedstawiłam nowe ciekawe produkty. Miłych zakupów!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz