poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Tips & Tricks.....

Dzisiaj w programie mam coś innego ;]. Zapewne każdej z nas zdarzyło się wyrzucić błyszczyk, w którym pozostał produkt na ściankach ale nie miałyśmy się jak do niego dobrać. Albo z ciężkim sercem myć dywan gdy spadł na niego nasz ulubiony cień i roztrzaskał się w drobny pył. Szczególnie to drugie. Ja, na przykład, z racji dość podróżniczego trybu życia już kilka razy musiałam pożegnać się z lubianymi cieniami, gdyż te zmieniły konsystencję z kamienistej w proszkową.... ;( Ale teraz przestał to już być dla mnie problem. Chcę się z wami podzielić kilkoma w miarę prostymi sztuczkami, które pozwolą nam odzyskać świetne produkty po najróżniejszych wypadkach ;]. Tak więc w programie:
  1. Jak naprawić złamaną szminkę?
  2. Czy można dostać się do błyszczyka na ściankach bez rozcinania opakowania?
  3. Zaschnięty tusz odzyskuje świeżość.
  4. Naprawianie cieni w rozsypce .
ZAPRASZAMY!! ;]

  1. Jak naprawiamy złamaną szminkę. Metoda ta jest bardzo prosta. Do naprawy złamanej szminki potrzebujemy w sumie 3 rzeczy: zapalniczki, zamrażarki i pacjentki ;]

 Oto i nasza pacjentka ;] Jak widać na załączonym obrazku jest złamana. Mam o tyle łatwiej, że złamała mi się niemal u samej podstawy ale metoda działa też świetnie na szminki złamane w połowie ;]
 Najpierw załadowujemy naszego połamańca na godzinkę do zamrażalki. Dzięki temu szminka zamarznie i będzie łatwiejsza w "obsłudze" ;]. Po takiej krioterapii wyjmujemy szminkę z zamrażalki i za pomocą zapalniczki rozgrzewamy jej spód.
Następnie dość silnie przyciskamy nadtopioną część do miejsca w opakowaniu i fundujemy jeszcze jedną godzinną wizytę w lodówce.
Po tym czasie szminka w jest jak nowa ;]


 2 i 3. Kończące się błyszczyki i zaschnięte tusze to moja absolutna zmora. Po pierwsze dlatego że nigdy nie zauważę braków na czas ;] a po drugie bo zwyczajnie żal mi wyrzucać produktu tylko dlatego, ze nie mogę się do niego dobrać .... :/. Ale z tym już koniec ;]

 Niestety nie miałam w szufladzie żadnych "pustych" błyszczyków więc zademonstruje wam swoją metodę na dwóch z wyraźnymi ubytkami ;] Lewy to 010 Fuchsia Sapphire od Astor, prawy to Avon, seria Color Trend w kolorze Pink Pops. Oba błyszczyki dostałam już spory czas temu i mało ich używam bo to nie za bardzo moje kolorki.

 Do "odzyskania" naszych błyszczyków potrzebujemy jedynie kubka z gorącą wodą. Nie polecam wrzątku. Ja zwykle wstawiam wodę na 20 sekund do mikrofalówki.
 W kubku z podgrzaną wodą zanurzamy nasze błyszczyki. I czekamy ok. 5 minut nim je wyjmiemy ;]

 Jak widzicie pod wpływem ciepła błyszczyki spłynęły. W ten sposób spłyną też resztki ze ścianek opakowań. Zdziwicie się jak dużo wcześniej wyrzucałyście!! Ja miałam prawdziwy szok gdy pierwszy raz zastosowałam podgrzewanie kubkowe na błyszczyku, który traktowałam jako "PUSTY".

Dokładnie tą samą metodą możecie odświeżyć swoje maskary. Jednak niestety, tusze do rzęs po ochłodzeniu się prędzej czy później zaschną. Więc jest to bardziej metoda tymczasowa. Ale jeśli mamy sytuację awaryjną zawsze można ją wykorzystać.
 4. Naprawianie pokruszonych cieni
Część może uznać, że pokruszony cień to też jest cień- po prostu mamy pigment zamiast cienia w kamieniu. Święta prawda ;] Jednak są osoby, które nie lubią używać cieni sypkich. Albo, tak jak ja, uznają, że cienie sypkie nie sprawdzają się w podróży. Dlatego właśnie prezentuję metodę naprawy rozkruszonych cieni. Metodą tą możecie też zamienić pigmenty na cienie w kamieniu ;] Metoda jest prosta, choć wymaga chwili czasu i odrobinki wprawy ;]

 Oto wszystko co będzie nam potrzebne:
  • Pokruszony cień
  • pojemnik po tym cieniu lub inny w którym planujemy naprawiony cień przechowywać
  • pojemnik do wymieszania cienia ze spirytusem
  • spirytus... lub vodka.... cos co ma dużo procentów. ja używam spirytusu 95%... (mocna cholera ;])
  • mieszadełko (ja używam drewienek pomarańczowych)
  • bawełniana szmatka
  • moneta lub inna rzecz w kształcie i wielkości opakowania do cienia
 Na początek przesypuję cały połamany cień do miseczki, w której będę się z nim bawiła
 Następnie maksymalnie go rozkruszam. Nie powinno być w nim grudek. Jeśli lubimy pigmenty to właśnie sobie stworzyłyśmy jeden ;]. Można go przesypać do słoiczka z sitkiem i wykorzystywać. Jeśli wolimy cienie stałe to idziemy do następnego kroku ;]
 Zalewamy robaka.... to znaczy cień ;] I mieszamy składniki ;] aż utworzy nam się jednolita masa. Tu jest właściwie jedyny haczyk. Jeśli nalejemy za mało nie ma problemu można dolać jeśli jednak polejemy za dużo musimy trochę zaczekać. Spirytus dość szybko paruje więc całość spokojnie da się uratować ;]
 Przekładamy naszą papkę do opakowania, w którym chcemy ją trzymać.
Teraz zacznie się zabawa ;] Naszą monetę (lub inny przyrząd) owijamy ciasno bawełnianą ściereczką i mocno i równo dociskamy cień w opakowaniu.
Dzięki temu po pierwsze wyciśniemy powietrze co sprawi, że cień się nie pokruszy a po drugie wyciśniemy z niższych warstw alkohol.


Moja ściereczka zostawia na cieniach taki "kraciasty" deseń ;].

Na sam koniec odstawiamy otwarty cień na kilka godzin do wyschnięcia - a właściwie odparowania ;]

I gotowe!!
Mam nadzieję, że porady okażą się przydatne!! Pozdrawiam!!

1 komentarz:

  1. Bardzo przydatne triki które każda z nas powinna znać by nie marnować kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń